Eucharystia

Podstawowymi środkami do uświęcenia (rozwoju życia wewnętrznego) są: sakramenty, modlitwa i obowiązki stanu (wypełnianie woli Bożej).
Jednym z najbardziej podstawowych sakramentów, bez których nie można w ogóle mówić o życiu duchowym, jest Eucharystia (czyli prościej mówiąc uczestnictwo we Mszy św. i przyjęcie Komunii św.).

Czym jest Msza św.?
Msza św. jest uobecnieniem jedynej Ofiary Jezusa Chrystusa, która została złożona za wszystkich ludzi na Golgocie (ukrzyżowanie i śmierć Jezusa). Kiedy mówimy o uobecnieniu Najświętszej Ofiary, mamy na myśli nie tylko śmierć Jezusa, ale także Jego Zmartwychwstanie.
To uobecnienie polega na tym, że tamta ofiara sprzed 2 tysięcy lat dokonuje się tu i teraz, a chleb i wino stają się autentycznym Ciałem i Krwią Chrystusa.

Po co potrzebne jest to uobecnienie, skoro Ofiara Jezusa była doskonała?
Jedyna zbawcza Ofiara Jezusa na krzyżu rzeczywiście jest zadośćuczynieniem za grzechy wszystkich ludzi od początku istnienia ludzkości do jego zakończenia. Nazywamy to odkupieniem, ponieważ faktycznie dokonał się akt odkupienia człowieka spod panowania szatana i śmierci wiecznej, z niewoli, w którą człowiek sam wpadł przez grzech. Stąd słowo objawione mówi, że jesteśmy nabyci (dosłownie kupieni) drogocenna Krwią Chrystusa. Czy tego chcemy czy nie, Chrystus nabył nas sobie na własność, jesteśmy Jego własnością, należymy do Niego. Dla jednych ta prawda jest źródłem szczęścia i radości, dla innych nie znaczy zupełnie nic.
Tej ofierze rzeczywiście nic nie brakuje, jest ona doskonała, ostateczna i wieczna. Odkupienie jest faktem. Absolutnie wszyscy ludzie na ziemi są odkupieni. Jezus ze swojej strony zrobił już wszystko. Każda łaska ma swoje źródło w tamtym wydarzeniu.
Teraz nasza kolej. I właśnie po to jest uobecnienie Ofiary zbawczej codziennie na tysiącach ołtarzy całego świata, czyli Msza św. Ona jest po to, by każdy człowiek żyjący w konkretnej epoce i miejscu na świecie mógł się świadomie i dobrowolnie w tę ofiarę włączyć. Jeśli będziemy to robić, to urzeczywistni się ostateczny owoc odkupienia, czyli nasze zbawienie. Bóg stworzył nas bez naszej zgody, odkupił nas bez naszej zgody, ale żeby nas zbawić, oczekuje na naszą wolną decyzję. Jasno zostało to powiedziane w Ewangelii:
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6,53-54).
Na pytanie, po co chodzić do kościoła na Mszę św., odpowiadamy prosto: po to, byśmy mogli żyć na wieki w zjednoczeniu z Bogiem. Nie ma zatem w życiu niczego ważniejszego niż jednoczenie się z Chrystusem w Eucharystii.

Czym jeszcze jest Msza św.?
Jest zgromadzeniem liturgicznym Kościoła, które najpełniej wyraża prawdę o jedności Mistycznego Ciała Chrystusa, którego wszyscy ludzie ochrzczeni są członkami. Jeśli zatem ktoś przyjął chrzest św., a nie uczestniczy we Mszy św., niszczy jedność i integralność Kościoła, który jest jednym organizmem duchowym.

Jest spotkaniem z Jezusem (a przez Niego w Duchu Świętym z Bogiem Ojcem), i to spotkaniem możliwie najściślejszym na tej ziemi. Jeżeli przyjmujemy Ciało Chrystusa, to Chrystus zamieszkuje nasze serce, żyje w nas, tworzymy z Nim jedno ciało. Nie można w tym życiu być już bliżej Boga niż w Eucharystii. Żadna inna praktyka poza Mszą św. i żadne miejsce nie zastąpi tej rzeczywistości. Dlatego odrzucenie sakramentów jest odrzuceniem Chrystusa. Odrzucenie Kościoła jest odrzuceniem Chrystusa i Jego propozycji zbawczej.

Jest doskonałym sposobem na zacieśnienie więzów miłości z Chrystusem. Tu jest źródło i szczyt chrześcijańskiego życia. Nie można trwać w Chrystusie i nie można być wierzącym chrześcijaninem bez Eucharystii.

Jest doskonałym sposobem na wyrażenie wdzięczności Jezusowi za to, co dla nas uczynił. Samo słowo „Eucharystia” znaczy właśnie „wdzięczność”. Kiedy przychodzimy na Mszę św., pamiętajmy, że to nie my robimy łaskę Jezusowi, ale On nam. My przychodzimy Mu dziękować. I nie chodzi tylko o dziękowanie za różne łaski (zdrowie, pracę, powodzenie…), chodzi o podziękowanie za tę największą łaskę Eucharystii, a przez nią – za zbawienie.

Jak często chodzić na Mszę św.?
Przykazanie kościelne jasno nam mówi, że we Mszy św. mamy uczestniczyć w każdą niedzielę oraz wyznaczone dni. Są nimi: Boże Narodzenie (25.12), Świętej Bożej Rodzicielki Maryi (01.01.), Objawienie Pańskie (06.01), Ciała i Krwi Pańskiej – Boże Ciało (data ruchoma), Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny (15.08), Wszystkich Świętych (01.11). Jeżeli są 52 niedziele i 6 dodatkowych uroczystości, to daje liczbę 58 (o ile któreś z tych dni dodatkowych nie pokryją się z niedzielą). To jest minimum. Wiemy jednak dobrze, że słowo „minimum” w relacji miłości nie jest najszczęśliwsze. Miłość prawdziwa raczej dąży do „maximum”. Dlatego też człowiek świadomie prowadzący życie duchowe powinien uczestniczyć we Mszy św. zawsze wtedy, kiedy podpowiada mu to serce stęsknione za Boskim Oblubieńcem, a wypełnienie obowiązków stanu na to pozwala. Dla niektórych ludzi rzeczywiście to będą tylko niedziele i uroczystości nakazane, dla innych będzie możliwe uczestnictwo ponadto od czasu do czasu (2-3 razy w tygodniu albo z większą częstotliwością podczas urlopu, wakacji), a jeszcze inni będą mieli to ogromne szczęście jednoczyć się z Jezusem codziennie.
Czasem ludzie pytają: Czy dzisiejsza Msza św. jest obowiązkowa, czy dziś muszę być na Mszy św.? Jest to jedno z najsmutniejszych pytań, jakie może zadać człowiek wierzący. W miłości coś „muszę”? W miłości są pragnienia, tęsknoty, pociągnięcia i porywy serca. Nie ma przymusu. Przymus w miłości jest nieporozumieniem. Zawsze trzeba pytać swego serca, czy z dnia na dzień powiększa się moja tęsknota za Eucharystią.

A co z tymi, którzy nie mogą?
Pan Bóg może prowadzić tak człowieka, że jakaś okoliczność uniemożliwia mu udział fizyczny we Mszy św. – choroba, kalectwo, konieczna praca, opieka nad dzieckiem czy osobą wymagającą stałej pielęgnacji. Takie sytuacje nie kłócą się z miłością do Chrystusa, ale ją weryfikują. Kto nie może wstać z łóżka, korzysta z posługi kapłana albo szafarza i przyjmuje Komunię św. w swoim domu. Kto jest przeszkodzony pracą konieczną lub opieką, pobiegnie na Eucharystię, jak tylko będzie mógł. Wiadomo, że czasem ktoś pracuje całą niedzielę i naprawdę nie może, ale chyba nikt nie pracuje po 18 godzin 7 dni w tygodniu. Pamiętajmy o tym, że Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych, ale miłości. A kochać można zawsze. Kiedy się kocha, to zawsze się znajdzie czas, żeby się spotkać z osobą ukochaną. A jeśli coś stoi na przeszkodzie, to się tęskni. To jest doświadczenie dostępne każdemu człowiekowi. A serca nie oszukamy żadną argumentacją. „Gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,21).

Udział we Mszy św. a przyjęcie Komunii św.
Zauważmy, że bardzo wielu ludzi bierze udział we Mszy św., ale nie przystępuje do Komunii św. To jest dość duży problem. Cały czas mówimy o tym, że fundamentem uczestnictwa w Eucharystii jest miłość do Chrystusa i pragnienie życia wiecznego, a tymczasem człowiek żyjący w grzechu śmiertelnym utracił jedno i drugie. Dobrze wiemy, że może je odzyskać w sakramencie pokuty. Wyjątek mogliby stanowić ci ludzie, którzy mają np. nieregularną sytuację w związku niesakramentalnym i na razie jeszcze jej nie rozwiązali, ale chcą podtrzymać jedność z Kościołem i w ten sposób dążyć do pojednania. Inny wyjątek to pojedynczy ludzie, którzy mieli nieszczęście w ostatnim czasie popełnić grzech śmiertelny i nie mieli możliwości przystąpić do spowiedzi. To jednak raczej sytuacje rzadkie. Jeżeli podczas Mszy św. niedzielnej nie przystępuje do Komunii św. 70-80 % uczestników i stan taki trwa z tygodnia na tydzień aż do świąt wielkanocnych czy Bożego Narodzenia, to trzeba się zastanowić, czy to nie jest problem braku świadomości, po co w ogóle ten sakrament jest. Jeszcze raz trzeba przypomnieć, że nie sam udział w liturgii jest zbawczy (choć na pewno nie jest pozbawiony wartości pośredniej), ale rzeczywiste zjednoczenie się z Chrystusem przez przyjęcie Go w Komunii sakramentalnej.

Dlaczego nie można przyjąć Komunii św. w stanie grzechu ciężkiego?
Człowiek świadomie prowadzący życie wewnętrzne wie, czy jest w jedności z Bogiem, czyli ma łaskę uświęcającą, czy też ją utracił przez grzech śmiertelny (świadomy, dobrowolny i w materii poważnej).
Stan łaski uświęcającej i jej brak to dwie całkowicie odmienne sytuacje duchowe człowieka. To znaczy na zewnątrz nie widać różnicy, ale na płaszczyźnie ducha to jest stan życia albo stan śmierci. Śmierć duchowa nie polega na jej unicestwieniu i nie jest procesem nieodwracalnym tak jak śmierć biologiczna ciała. Ona polega na zerwaniu tej przyjaźni, którą otrzymaliśmy na chrzcie św. To nie znaczy, że Pan Bóg się odwrócił, że nie kocha, że nie wysłuchuje modlitw. Takie myślenie byłoby absurdem. Pan Bóg nie przestaje kochać, słuchać, Pan Bóg jest wierny przymierzu. To człowiek zerwał przymierze. Jest to stan bardzo niebezpieczny i bardzo niekorzystny dla człowieka. Wówczas nie tylko trudniej o rozwój życia duchowego, ale też zasługi wynikające z modlitw, dobrych uczynków, umartwień, znoszenia krzyży nie mają wartości zbawiennej. Pozostaje tylko ich wartość doczesna.
Należy pamiętać, że Komunia św. jest pokarmem duchowym. A nie można karmić czegoś, co nie żyje. Komunia św. jest pokarmem życiodajnym tylko dla tych, którzy duchowo żyją. Wtedy dusza zalewana jest strumieniem łask, które, oczywiście, może przyjąć albo zmarnować.
Św. Paweł wyraźnie nas przed tym przestrzega:
Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11,28-29).
Komunia św. przyjęta świadomie w grzechu śmiertelnym jest świętokradztwem, czyli w rzeczywistości kolejnym grzechem. Chrystus nie życzy sobie wchodzić sakramentalnie do duszy, która dobrowolnie Go wypędziła. Zaprasza do sakramentu pojednania i do odnowienia więzów miłości, do nałożenia na nowo białej szaty łaski.

Uwaga!
Tak jak nie należy przystępować do Komunii św. z grzechem śmiertelnym na sumieniu, tak też nie należy zbyt łatwo z Komunii św. rezygnować. Jeżeli mamy na sumieniu tylko grzechy lekkie, to Komunia św. jest właśnie dla nas. Ona pomaga nam wzrastać duchowo, daje moc do pokonywania dalszych pokus, a nawet już gładzi te lekkie grzechy, które niebawem spokojnie w sakramencie pojednania wyznamy. Pamiętajmy, że suma grzechów lekkich nie daje grzechu ciężkiego. Tu nie działa taka matematyka, jaka ma zastosowanie w odmierzaniu np. zboża (100 worków lekkich daje jeden bardzo ciężki). Tu zachodzą tylko dwie możliwości – albo jestem w stanie łaski uświęcającej, albo nie jestem. Nie ma czegoś pośredniego, nie można być „trochę” w stanie łaski.

Jak uczestniczyć w Eucharystii?
Przede wszystkim z miłością do Chrystusa, który tu jest obecny i to na cztery sposoby: w swoim Ciele i Krwi, w Słowie Bożym, w kapłanie składającym ofiarę i w zgromadzonym Ludzie Bożym.
Dobrze jest przygotować się do Mszy św. przez skupienie, zastanowienie się, co się ma wydarzyć. W obrzędach wstępnych zwróćmy uwagę na dwa miejsca:

  1. Akt pokutny – tu trzeba serdecznie przeprosić Pana Jezusa za popełnione grzechy, wyrazić swój żal, stanąć w prawdzie i świadomości naszej ludzkiej bardzo słabej kondycji. Kapłan pozostawia w tym miejscu chwilę ciszy właśnie na te osobiste refleksje.
  2. Wezwanie „Módlmy się”, po którym kapłan znowu robi krótką pauzę. Na Mszę św. przyszliśmy z jakąś intencją. W tym miejscu przedstawmy ją Bogu. Kapłan zbiera te wszystkie intencje i przedstawia Bogu. Dlatego ta modlitwa nazywa się „kolekta” czyli „zebranie, zbiórka”.
    Podczas liturgii Słowa bierzemy czynny udział przede wszystkim poprzez słuchanie. Oczywiście, czytania oraz psalm responsoryjny powinni wykonać wierni. Być może Ciebie Jezus powołuje w Kościele do proklamowania Jego Słowa? Odpowiedz pozytywnie. W tej części trzeba przyjąć Słowo Boże, pamiętając o tym, że liturgia jest uprzywilejowanym miejscem głoszenia Słowa. Nie zapomnijmy też, że homilia jest Słowem Bożym, a nie ludzkim. Jasne, że najpierw powinien o tym pamiętać ten, kto głosi.

Podczas liturgii eucharystycznej ważnych jest kilka momentów:

  1. Przygotowanie darów – na ołtarz przynoszone są chleb i wino, które za chwile staną się Ciałem i Krwią Jezusa. W tym czasie składajmy na ołtarzu samych siebie – swoje życie, swoje radości, smutki, sukcesy, problemy, cierpienia, swoje pragnienia, intencje. Włączmy się świadomie w ofiarę, która właśnie się rozpoczyna.
  2. Przeistoczenie – moment kulminacyjny. Uwielbiajmy Jezusa za to, co dla nas czyni i kim dla nas jest. Kiedy kapłan pochylony wypowiada słowa konsekracji, pochylmy także głowy na znak szacunku dla niepojętej tajemnicy, ale kiedy powoli podnosi wysoko Ciało i Kielich Krwi, kiedy je chwilę przytrzymuje do adoracji, wpatrujmy się z miłosną uwagą.
  3. Przyjęcie Komunii św. Tu następuje zjednoczenie osobiste każdego uczestnika z Chrystusem, a zarazem wszystkich w jedno ciało. Przyjmijmy Jezusa z uwagą i miłością, podejdźmy z sercem rozpalonym, z najlepszymi uczuciami, nie bójmy się mówić w sercu Jezusowi o tym, co do Niego czujemy, przyjmijmy z wiarą, że to naprawdę On. Kiedy idziemy w procesji, a po niej odchodzimy na miejsce, śpiewajmy pieśń, jeśli jest wykonywana. To znak zjednoczenia z braćmi i siostrami, którzy uczestniczą w jednym Ciele i Krwi.

Podczas obrzędów zakończenia przyjmijmy błogosławieństwo jako szczególną modlitwę kapłana (a w rzeczywistości Chrystusa) nad nami.
Nie zapomnijmy o dziękczynieniu, o chwili zatrzymania sam na sam z Jezusem, zanim wyjdziemy ze świątyni po to, by światu nieść obecność i błogosławieństwo Zmartwychwstałego Pana.

Na koniec:
Posiłki spożywamy wtedy, gdy jesteśmy głodni.
Zadaj sobie proste pytanie: czy jesteś głodny Eucharystii?

Dla pogłębienia polecam:
B. Pitre, Jezus i żydowskie korzenie Eucharystii.
S. Barbarić, Przeżywajcie Mszę św. sercem.
A. Hrabia, Jak uczestniczyć we Mszy Świętej?
C. Rivas, Największy cud. Tajemnica Eucharystii.

Ponadto w zakładce „Lektura duchowa” jest dość obszerny katalog różnych dzieł klasycznych. W większości z nich znajdziemy wiele cennych fragmentów pogłębiających rozumienie Eucharystii.