Lektura Pisma świętego

Lektura Pisma świętego (Biblii) jest bardzo istotną praktyką w rozwoju życia duchowego. Wystarczy na początek wspomnieć, że Pismo święte jest podstawowym źródłem wiedzy na temat religii judaistycznej i chrześcijańskiej, jest pierwszym źródłem teologii katolickiej oraz podstawową skarbnicą tekstów liturgicznych Kościoła.

Wynika to z faktu, że – jak wierzymy – pierwszym Autorem Pisma św. jest Pan Bóg, jest ono zredagowane pod natchnieniem Ducha Świętego. Dlatego też nazywamy je Słowem Bożym. Wiadomo, że fizycznie poszczególne księgi spisali autorzy żyjący w konkretnym czasie i miejscu, posługujący się właściwym sobie językiem, mający określone wyobrażenie o Bogu, człowieku i świecie, ale uczynili to na wyraźne polecenie Boże, nawet jeśli sami nie mieli tego świadomości. Bóg po prostu posłużył się piórem konkretnego człowieka, by przekazać ludziom swoje Słowo.

W związku z powyższym do odpowiedniej interpretacji Pisma świętego potrzebna jest przynajmniej ogólna wiedza na temat uwarunkowań kulturowych, geograficznych oraz literackich. Należy czytać poszczególne fragmenty w takim duchu, w jakim zostały napisane. Jeżeli zatem jakiś tekst jest księgą historyczną, to rozumiemy ją jako kronikę wydarzeń, oczywiście zgodnie z kryteriami ówczesnej historiografii. Jeżeli coś jest przypowieścią, to szukamy sensu przenośnego (czasem tylko tzw. morału), jeżeli jest poematem, to interpretujemy zgodnie z zasadami tego gatunku. Inaczej odbieramy katechezę, inaczej modlitwę, inaczej list, jeszcze inaczej relację wizji apokaliptycznych. Dlatego też bardzo pożyteczne jest czytanie wprowadzeń do poszczególnych ksiąg oraz komentarzy i przypisów. Warto też sięgnąć po dokumenty Kościoła odnoszące się do czytania Pisma świętego (m.in. Konstytucja Soboru Watykańskiego II o Objawieniu Bożym „Dei Verbum” [1965]; Wstęp ogólny do Pisma świętego [1986]; Adhortacja Apostolska Benedykta XVI Verbum Domini [2010]) oraz lekturę dostępnych podręczników na ten temat.

Kiedy już uwzględnimy wszystkie czynniki krytyczne potrzebne do lektury Pisma św., warto przystąpić do lektury.

Biorąc pod uwagę, że jest to Słowo Boga, należy je zawsze traktować jako słowo żywe i działające, mające moc. Autor Listu do Hebrajczyków napisał: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12). Jeżeli przyjmujemy je z wiarą, będzie ono miało moc przemiany naszego serca. Zaświadcza o tym sam Chrystus, mówiąc do Apostołów: „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was” (J 15,3).

Aby Słowo Boże stawało się pokarmem duchowym, a nie tylko mniej lub bardziej ciekawą lekturą, trzeba wziąć pod uwagę kilka założeń:

– Bóg mówi do mnie osobiście;
– Bóg mówi do mnie tu i teraz;
– Bóg mówi do mnie w atmosferze miłości;
– Bóg mówi, by zaprosić mnie do przymierza przyjaźni z sobą;
– Bóg chce mi przekazać coś istotnego dla mojego życia.

Takie potraktowanie Słowa Bożego sprawia, że sama lektura staje się modlitwą, ponieważ wchodzimy w żywy dialog z Bogiem, a to m.in. jest istotą modlitwy.

Kiedy i jak czytać?

Warto pamiętać, że uprzywilejowanym miejscem proklamacji Słowa Bożego jest liturgia. Należy zatem starannie wsłuchiwać się w czytania, pamiętając, że psalm responsoryjny to nie muzyczny czy poetycki przerywnik, ale również Słowo Boże. Nie wolno zapomnieć, że Słowem Bożym jest także homilia, którą wygłasza upoważniony do tego szafarz. Homilia nie jest katechezą ani konferencją tematyczną, ale wyjaśnieniem i aktualizacją Słowa Bożego, które zostało odczytane. To nakłada na głosicieli ogromną odpowiedzialność, a od słuchaczy wymaga wiary. Nie wolno mówić czegokolwiek, nie wolno głosić niczego, co nie odnosi się do Słowa Bożego. Słuchający zaś powinni przyjąć homilię w duchu wiary w Boga działającego. Nie należy zatem oceniać jej atrakcyjności według kryteriów czysto ludzkich, ale poddać się działaniu Ducha Świętego, który tchnie tak, jak chce i sam pobudza serca ludzkie, by wydały owoc głoszonego Słowa.

Oprócz liturgii każdy człowiek wierzący powinien podjąć osobistą lekturę Pisma świętego. Najlepiej robić to każdego dnia. W najgorszym przypadku należy czytać w niedziele, dni świąteczne, dni wolne od pracy. Można też przyjąć zasadę, że w dni świąteczne czytamy dłuższe fragmenty, a w dni powszednie fragmenty krótsze.

Jeżeli ktoś całkowicie rezygnuje z czytania Słowa Bożego ryzykuje osłabieniem a nawet utratą wiary. Św. Hieronim słusznie powiedział, że „Nieznajomość Pisma świętego jest nieznajomością Chrystusa”. Trudno budować relację z kimś, kogo nie znamy, a bez relacji z Chrystusem nie ma mowy o wierze.

Biblia jest zbiorem wielu różnych ksiąg podzielonych na Stary (46 ksiąg) i Nowy Testament (27 ksiąg). W Starym Testamencie wyróżniamy księgi historyczne, prorockie i dydaktyczne, a w Nowym mamy 4 Ewangelie, Dzieje Apostolskie, 21 Listów oraz Apokalipsę. W całym tekście jest zawarta tzw. historia zbawienia, a zarazem wszystko to, co jest człowiekowi potrzebne do zbawienia.

Standardowe wydanie (np. Biblia Jerozolimska) ma ok. 1800 stron. Jeżeli zatem chcielibyśmy przeczytać całe Pismo święte w ciągu jednego roku, należałoby każdego dnia czytać 5 stron. To jest niemały wysiłek, ale przy dobrej organizacji czasu z pewnością dla wielu osiągalny.

Warto czytać Pismo święte całymi księgami, a nie na wyrywki. Nie ma jednak konieczności czytania wszystkich ksiąg po kolei. Można zacząć w ogóle od Nowego Testamentu, a dopiero później przejść do Starego Testamentu. W nim natomiast osobno możemy czytać księgi mądrościowe, osobno prorockie i osobno historyczne. Historyczne mają tę specyfikę, że trzeba je czytać po kolei, np. najpierw Księgę Rodzaju, a potem Księgę Wyjścia, a nie na odwrót. Chodzi o kontynuację wydarzeń zbawczych, które wpisują się w historię konkretnych narodów. Na wyrywki można czytać Księgę Psalmów, ponieważ w istocie nie jest to dzieło jednolite, ale raczej zbiór 150 utworów, z których każdy jest osobnym dziełem.

Najważniejsze, żeby czytać i żeby dać się w tej praktyce poprowadzić Duchowi Świętemu. Nie należy się przejmować tym, że nie zapamiętamy wszystkich szczegółów, nazw, imion czy epizodów. Przecież kiedyś do tego jeszcze wrócimy. Istotne jest to, by interesować się i pasjonować historią zbawienia, bo to jest historia każdego z nas. Pan Bóg dokonując dzieła stworzenia, odkupienia, zbawienia oraz uświęcenia zawarł w nim bez wyjątku każdego człowieka. Czytając Biblię czytamy o Bogu, ale także czytamy o nas samych.