Sakrament pojednania

Sakrament pojednania to jeden z dwóch (oprócz Eucharystii) sakramentów, do których w ciągu życia przystępujemy bardzo często.
Trudno sobie wyobrazić prawidłowy rozwój życia duchowego bez tego sakramentu. Ma on zasadnicze znaczenie w poprawnym kształtowaniu sumienia, w umacnianiu życia łaską uświęcającą, a czasem także w powracaniu ze śmierci duchowej spowodowanej grzechem ciężkim do życia w łasce.
Należy wyjść z założenia, że normalnym stanem chrześcijanina jest życie w łasce. Utrata łaski uświęcającej jest sytuacją bardzo niebezpieczną i należy ją jak najszybciej zmienić przez sakrament pojednania. Trwanie w grzechu może się okazać o wiele bardziej niszczycielskie od samego upadku. Nie ma zatem wątpliwości, że ktoś, kto dopuścił się grzechu ciężkiego, powinien jak najszybciej skorzystać z sakramentu pojednania.
Jeżeli jednak ktoś nie popełnia grzechów śmiertelnych, powinien przystępować do sakramentu pojednania z pewną regularnością. Minimum określone przez przykazania kościelne (przynajmniej raz w roku) jest tą absolutnie dolną granicą, poniżej której zaczyna się już stan dramatyczny dla życia duchowego człowieka. Chrześcijanin świadomie praktykujący swoją relację z Jezusem nie ogranicza się do minimum, ale rozsądnie korzysta z tego życiodajnego sakramentu. Częstotliwość spowiedzi należy ustalić indywidualnie, niemniej jednak doświadczenie pokazuje, że dla osób na zaawansowanym stopniu rozwoju życia duchowego odpowiedni jest dystans 2 tygodni, dla pozostałych – miesiąc. Osoby duchowne i konsekrowane korzystają z tego sakramentu co 2 tygodnie.

Czym sakrament pokuty nie jest?

  • nie jest prywatnym spotkaniem z kapłanem, z którym możemy sobie porozmawiać na różne tematy (na luzie);
  • nie jest spotkaniem z psychoterapeutą, nawet jeśli konkretny spowiednik ma tego rodzaju wykształcenie i uprawnienia;
  • nie jest „wizytą w sądzie”, gdzie dobrowolnie oskarżamy się z popełnionych wykroczeń i czekamy na łagodny wymiar kary;
  • nie jest upokarzającym odsłanianiem swoich najciemniejszych stron życia;
  • nie jest sposobem na pozbycie się wyrzutów sumienia, które powodują dyskomfort psychiczny.

Czym sakrament pokuty jest?

  • jest powrotem do domu Ojca – pełnego wesela i ciepła (por. Łk 15,23-24);
  • jest przylgnięciem do Serca Jezusowego, które jest „cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, dobroci i miłości pełne, dla nieprawości naszych starte”;
  • jest spotkaniem z Bogiem przebaczającym, który „nie męczy się przebaczaniem”;
  • jest doświadczeniem Bożej dobroci, która nas przyjmuje bez względu na to, jak daleko odeszliśmy i jak długo byliśmy oddaleni od Boga;
  • jest umocnieniem więzi poprzez oczyszczenie serca w łasce sakramentalnej;
  • jest zanurzeniem się w Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystusa, ponieważ z Jego ofiary płynie moc odpuszczania grzechów. W sakramencie spowiedzi obficie korzystamy z ofiary krzyżowej Jezusa. On zadośćuczynił za nasze grzechy przelewając za nas swoją Krew, oddając życie. Jesteśmy zatem nabyci na własność Bogu drogocenną Krwią Chrystusa (por. 1 P 1,18-19). Jego Krew obmywa nas i zbawia. „To jest bowiem kielich Krwi Mojej, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”;
  • jest pokornym, zwięzłym, rzeczowym wyznaniem swoich grzechów po to, by je zanurzyć w otchłani Bożego miłosierdzia i nigdy już do nich nie wracać.

Wiemy, że sakrament pojednania, polegający na wyznaniu grzechów i przyjęciu przebaczenia, poprzedzony jest pewnymi warunkami. Należą do nich: rachunek sumienia oraz żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy. Rachunek sumienia jest swego rodzaju modlitwą, podczas której stając w Bożej obecności przyglądamy się sobie. Z reguły w modlitwie chodzi o to, by wpatrywać się w Boga, natomiast rachunek sumienia ma tę specyfikę, że tu możemy wpatrywać się w swoje życie, oczywiście nie bez Bożej pomocy i światła Ducha Świętego.

Jak najprościej zrobić taki zwyczajny rachunek sumienia?

  • Wezwać Ducha Świętego, poprosić o łaskę stanięcia w prawdzie o sobie.
  • Podziękować Bogu za łaski udzielone od ostatniej spowiedzi, za zwyciężone pokusy, za Boże prowadzenie, za wszelkie dobro wypełnione, za dobrze wykorzystany czas. Ucieszyć się tym, co dobre. Ten etap przeżywamy w sercu i bezpośrednio dziękujemy Bogu. Nie będziemy natomiast o tym opowiadać spowiednikowi. Owszem, o pewnych rzeczach można powiedzieć, jeśli korzystamy z posługi stałego spowiednika i mają one zasadnicze znaczenie w rozeznaniu naszych postępów na drodze duchowej. Najważniejsze, by dostrzec najpierw dobro, które od Boga pochodzi.
  • Zastanowić się, jakie grzechy mieliśmy nieszczęście popełnić. Tu trzeba wziąć pod uwagę sferę myśli, pragnień, słów, czynów i zaniedbań. Trzeba też wziąć pod uwagę odniesienie do Boga, do bliźniego, do siebie i do świata stworzonego. Podstawowym obszarem, który powinniśmy dobrze zbadać, jest nasze życie duchowe oraz nasze powołanie. Zatem np. żona i matka powinna wziąć pod uwagę przede wszystkim kwestię wiernego wypełnienia obowiązków żony i matki. Kapłan przyjrzy się gorliwości w służbie Bogu i powierzonym ludziom. Kierowca prześledzi swoje zachowanie w trasie, a nauczyciel – relację z uczniami i uczciwość w prowadzeniu zajęć. W ten sposób można stworzyć tyle rachunków sumienia, ile różnych powołań, a ponieważ każdy człowiek żyje w odmiennej konstelacji różnych powołań, poszczególnych zadań, uwarunkowań i relacji, tyle będzie wersji rachunków, ilu ludzi. W tym miejscu chyba już lepiej rozumiemy, dlaczego na początku spowiedzi powinniśmy powiedzieć, kim jesteśmy. Nie chodzi o dane personalne, ale o stan życia, pełniony zawód i tym podobne ważne informacje.
  • Rozeznać, jakiego rodzaju były to grzechy – ciężkie czy lekkie. Jeśli mamy moralne przekonanie, że jakiś grzech był ciężki, to należy o tym wyraźnie powiedzieć i w miarę możliwości podać liczbę. Jeśli mamy przekonanie, że na sumieniu mamy grzechy lekkie, wyznajemy tylko te, które udało się nam rozeznać. Nie mówimy o grzechach prawdopodobnych, ewentualnych, domniemanych czy „na wszelki wypadek”.
  • Należy odróżnić pokusy i stany walki duchowej od rzeczywistej zgody na grzech lub realne popełnienie go. Pokusa i walka nie jest grzechem, dlatego nie mówimy o tym podczas spowiedzi. To może być temat do rozmów w kierownictwie duchowym.
  • Dodatkowo należy zastanowić się, czy nie mamy w jakimś grzechu upodobania, premedytacji i prosić szczególnie o uwolnienie od tych grzechów.
    Rachunek sumienia nie powinien trwać zbyt długo, bo wówczas może zrodzić się tendencja do drobiazgowości albo wyszukiwania na siłę jakichś grzechów, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością i zdrową moralnością chrześcijańską.

Bardzo ważnym warunkiem dobrego przygotowania do spowiedzi świętej jest żal za grzechy. Nie chodzi tu o odmówienie jakiejś formułki (to może być pomocne dla małych dzieci). Żal to nie jest jakiś akt pobożny do odprawienia, ale dyspozycja naszej duszy – umysłu i woli. Umysł rozeznaje, że taki a taki czyn był zły. Jeżeli poznaję, że coś jest dla mnie złe, to niemal automatycznie u człowieka pojawia się taka prosta refleksja – „Boże, gdybyś mi cofnął czas, to tego bym nie zrobił. Wiem, że to było złe, wiem, że mi się nie opłaciło”. Jeżeli do tego jeszcze dochodzi motywacja religijna, to żal jest naprawdę dobry. Motywacja ta polega na tym, że dostrzegamy ogrom łask i dobra, jakie otrzymujemy od Boga oraz brak wdzięczności za nie z naszej strony. Tu nie chodzi o to, że Bóg dał prawo, a my je złamaliśmy. Chodzi o to, że Bóg dał miłość, a my ją zlekceważyliśmy.
Kiedy umysł rozezna tę prawdę, natychmiast za nim pójdzie wola, która po prostu nabiera naturalnego wstrętu do grzechu i pociągnięcia do życia w świętości. I to jest postanowienie poprawy.
Jak zweryfikować postanowienie poprawy? Bardzo prosto. Jeżeli wraz ze spowiedzią świętą wyrzucam ze swego życia wszystko, co mnie do grzechu skłania i prowadzi (np. grzeszna relacja z drugą osobą, towarzystwo, w którym nadużywa się alkoholu lub dopuszcza bluźnierstw, złe książki, pornografia, otwieranie własnego sklepu w niedzielę, jakieś metody oszukiwania na podatkach, środki antykoncepcyjne itd.), to znaczy, że postanowienie poprawy jest autentyczne i radosna droga do pojednania szczęśliwie stoi otworem.
Teraz może lepiej rozumiemy, dlaczego osoby żyjące w konkubinacie nie mogą przystąpić do sakramentu pojednania. Nie dlatego, że ktoś im zabronił, że ciąży nad nimi jakaś kara. Po prostu dlatego, że nie chcą spełnić warunku spowiedzi, jakim jest postanowienie poprawy. Wynika to prawdopodobnie stąd, że nie doświadczyli jeszcze prawdziwego żalu za swoje grzechy, nie rozeznali, na czym polega jego szkodliwość. Co w tej sytuacji robić? Próbować poprzez dostępne środki formować sumienie tak, by w końcu ten żal się pojawił. Dlatego też ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych zachęca się, by chodzili do kościoła, uczestniczyli w rekolekcjach, modlili się, czytali lektury duchowe. Duszpasterze otaczają troską takich ludzi i pomagają w rozeznaniu sytuacji oraz podpowiadają, jak można sobie poradzić z tym problemem, jakie są perspektywy, jak nie utracić wiary w tym trudnym położeniu (nie zawsze jedynym sposobem na nawrócenie jest rozejście się; są inne drogi, o których też pięknie uczą papieże: Jan Paweł II w Familiaris consortio [p. 84] i Franciszek w Amoris laetitia [p. 296-300]). Nigdy nie wiadomo, kiedy łaska Boża trafi do serc tych ludzi tak, że dojdzie do nawrócenia i pełnego pojednania z Bogiem i Kościołem. Jedno jest pewne – Bóg chce każdego człowieka zbawić, a Kościół chce każdego człowieka pojednać z Bogiem. Należy pamiętać, że sytuacja niemożliwości przyjęcia sakramentu pojednania ze względu na brak żalu i poprawy dotyczy nie tylko grzechu konkubinatu, ale wszystkich grzechów, z których świadomie nie chcemy się nawrócić albo dobrowolnie, z rozmysłem planujemy je w dalszym ciągu popełniać. Tutaj ujawnia się dramat wolnej woli człowieka. Bóg chce go zbawić, ale człowiek jeszcze tego nie chce. Radosną nowiną jest to, że Bóg do końca nie przestanie chcieć. On jest wierny swemu przymierzu i czeka na naszą odpowiedź.

Warto dodać, że szczery żal i pragnienie poprawy rozpoznaje się też po tym, że człowiek szuka wszelkich możliwych sposobów, by naprawić zło, które popełnił. Nie każdy rodzaj zła da się naprawić, ale zawsze mamy tę piękną zasadę: „Zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21).
Jeżeli więc możemy komuś coś oddać, przeprosić, wyjaśnić, sprostować, naprawić, uczyńmy to. Jeżeli zaś nie, po prostu od tej chwili więcej tego zła nie dopuszczajmy się. Czyńmy natomiast więcej dobra.
Jeżeli z powodu ułomności ludzkiej natury skażonej grzechem pierworodnym, słabości, przyzwyczajenia, niesprzyjających okoliczności znowu upadliśmy w grzech, pamiętajmy – Bóg nie zmęczy się przebaczaniem.

Dla pogłębienia:
Ludwik z Granady (1505-1588), Przewodnik grzeszników.
Spowiedź, przygotowanie do sakramentu pokuty (wg Loyoli i Salezego).
J. Augustyn, Sakrament pojednania.
Catalina Rivas, Tajemnica spowiedzi.

Spowiedź generalna

Niekiedy penitenci odczuwają taką potrzebę, by odprawić spowiedź z całego życia bądź jego znacznej części. Czasem jest to zalecane przed ważnymi wydarzeniami (np. zawarcie małżeństwa, śluby zakonne, święcenia kapłańskie), czasem takie pragnienie zrodzi się po odprawionych rekolekcjach, zwłaszcza jeśli wiąże się z tym nawrócenie, a czasem mogą być inne powody, dla których taka spowiedź może okazać się wręcz konieczna. Tymi powodami mogą być m.in.:
– świadomość zatajenia grzechów w przeszłości (czasem nawet odległej),
– świadomość źle odprawianych spowiedzi,
– poważne i uzasadnione wątpliwości co do właściwego rozeznania moralnego grzechów w przeszłości oraz ich wyznania,
– spowiedź odprawiana tak dawno, że penitent nie pamięta już, co wyznawał, a co nie.

Jeżeli ktoś decyduje się na taką spowiedź, powinien to uzgodnić ze spowiednikiem i rozeznać, czy faktycznie zachodzi taka konieczność. Trzeba się umówić na konkretny termin, ponieważ nie da się tego spokojnie zrobić w ramach zwykłego dyżuru przed Mszą św. czy spowiedzi, do której czeka długa kolejka penitentów. Następnie trzeba poświecić nieco więcej czasu na dobre przygotowanie do takiej spowiedzi.
Jest rzeczą naturalną, że jeśli ktoś spowiadał się bardzo pobieżnie, bez głębszej refleksji, bez pogłębiania wiedzy na temat moralności chrześcijańskiej, albo nie spowiadał się bardzo wiele lat, może mieć problem z rozeznaniem, co jest grzechem i jak go nazwać.
W związku z tym poniżej można pobrać rachunek sumienia przygotowany z myślą o takiej spowiedzi. Jest on bardzo obszerny i szczegółowo ujmuje możliwie wszystkie aspekty życia moralnego. Nie jest on skonstruowany na zasadzie pytań (jak większość znanych nam rachunków sumienia), ale poszczególne grzechy są nazwane dokładnie tak, jak należy je wymienić na spowiedzi, jeśli faktycznie obciążają nasze sumienie. Dlatego też użyta jest forma pierwszej osoby liczby pojedynczej w czasie przeszłym. Użyty jest rodzaj męski, co łaskawie Panie wybaczą.

Rachunek sumienia do pobrania