Rozeznawanie duchowe

Na drodze rozwoju życia wewnętrznego bardzo istotne jest rozeznawanie duchowe. W życiu otrzymujemy wiele różnych natchnień, myśli, propozycji, doświadczeń, odczuć, stajemy przed podejmowaniem wielu różnych decyzji. Człowiek świadomie wierzący chce wiedzieć, czy te rzeczywistości pochodzą od ducha Bożego, od ducha ludzkiego czy może od złego ducha. Aby mieć jasność odnośnie do rodzaju ducha, którym się kierujemy, trzeba poddać go rozeznaniu. Znaczącą pomocą jest rozmowa w ramach kierownictwa duchowego, jednakże ostatecznie sami musimy to rozeznanie posiadać. Często jesteśmy w stanie samodzielnie ocenić, jakim duchem w danym momencie się kierujemy. Służą do tego pewne obiektywne kryteria, które warto znać.

Po czym poznać, że kieruje nami duch Boży?

Jeśli człowiek działa pod wpływem ducha Bożego, może zaobserwować u siebie pewne zjawiska, które są jednocześnie swego rodzaju kryteriami rozeznania tegoż działania.

Po pierwsze pojawi się wewnętrzny pokój i radość. Człowiek chcąc wykonać jakieś dzieło, podjąć jakąś decyzję nie popada w panikę, rozdrażnienie, nie zostaje wyprowadzony z równowagi, ale reaguje pokojem serca i na myśl o tym rozpogadza się, po prostu cieszy się. Na przykład pierwsza myśl młodej dziewczyny o wstąpieniu do zakonu związana jest z przyjemnym uczuciem, zawsze myśli albo mówi o tym z zadowoleniem, chętnie wraca do tego tematu, nie powoduje to jej wewnętrznego rozbicia. W dużej mierze potwierdza to właściwe rozeznanie Bożej woli. Jeżeli jednak u dziewczyny pojawia się myśl o zakonie, ale doprowadza ją to do smutku, do potężnego stresu, lęku, obaw o przyszłość, nie potrafi o tym rozmawiać w spokoju, dezorganizuje jej aktualne życie, warto rozeznać, czy jest to wołanie autentyczne, czy zupełnie obca myśl, która wpadła w serce, ale nie ma nic wspólnego z powołaniem od Boga.

Innym kryterium i oznaką ducha Bożego jest wzrost pragnienia samego Boga, świętości, większe pociągnięcie do spraw nadprzyrodzonych. Jeżeli ktoś wstępuje do jakiejś wspólnoty modlitewnej czy formacyjnej i tam rzeczywiście znajduje dla siebie odpowiednie środowisko do budowania dojrzałych relacji, pogłębia swoją wiarę, lepiej poznaje Boga i Jego sprawy, to prawdopodobnie dobrze odczytał wolę Bożą. Jeżeli jednak ktoś został zaproszony do jakieś wspólnoty, ale nie czuje się w niej dobrze, forma spotkań mu się nie podoba, modlitwy prowadzone nie są zgodne z jego duchowością, nie odnajduje tam drogi do Boga, a nadto występują zbyt duże problemy relacyjne z członkami wspólnoty, to może oznaczać, że niewłaściwie rozeznał i owo zaproszenie wcale nie było głosem Bożym.

Ważnym znakiem jest także zgodność działania, mówienia i myślenia z nauką Pisma świętego oraz magisterium Kościoła. Jeżeli ktoś podejmuje w życiu jakąś decyzję (np. w kwestii wyboru szkoły, pracy, relacji przyjaźni), a to prowadzi go do odrzucenia czy zakwestionowania pewnych prawd obiektywnych zawartych w słowie objawionym czy zdrowej nauce Kościoła, to należy się spodziewać, że za tym nie stoi duch Boży. Nie może od ducha Bożego pochodzić coś, co nawet w niewielkim zakresie kwestionowałoby fundamenty wiary. To samo można powiedzieć o moralności. Jeżeli jakaś decyzja z góry zakłada niemożliwość zachowania zasad moralnych (przykazań Bożych, kościelnych), to należy ją potraktować jako sprzeciw wobec woli Bożej (np. ktoś decyduje się na pracę polegającą na produkcji środków antykoncepcyjnych, odurzających, w wytwórni papierosów czy przemyśle erotycznym, ktoś inny prowadzi swój punkt usługowy w niedziele i święta, chociaż zupełnie nie jest to konieczne, itp.).

Jeśli ktoś coś robi pod wpływem Bożego ducha, nie będzie go to prowadziło do zaprzestania praktyk istotnych na drodze rozwoju życia duchowego. Każda decyzja, czynność pochodząca z woli Bożej raczej umocni człowieka w życiu wewnętrznym. Nie osłabi ona także człowieka w czynieniu dobrze, w służbie bliźnim, w gorliwości, w praktykowaniu ducha poświęcenia.

Ważnym znakiem świadczącym o działaniu pod wpływem Bożego ducha jest wzrost pokory. Pan Bóg zawsze człowieka prowadzi do pełniejszej prawdy o sobie, a to jest fundament cnoty pokory. Człowiek wówczas nie przecenia swoich możliwości, nie uważa się za kogoś, kim nie jest, nie uważa się za najważniejszego czy lepszego od innych, w kontakcie z innymi jest normalny, przystępny. Zdaje sobie sprawę, że przed Bogiem jest nicością i nędzą, że wszystko, cokolwiek ma, jest łaską od Boga, a nie jego zasługą.

Z pokorą wiąże się także posłuszeństwo. Jeżeli ktoś ciągle szuka rozwiązań indywidualistycznych, nigdy nikomu i niczemu się nie podporządkuje, nie jest zdolny do akceptowania normalnej władzy przełożonych, to raczej nie działa pod natchnieniem ducha Bożego. Cnota posłuszeństwa jest bardzo ważna w sferze duchowej. Człowiek wiedziony duchem Bożym będzie chętnie przyjmował pouczenia i wskazówki podawane podczas sakramentu pojednania, kierownictwa duchowego, usłyszane podczas rekolekcji czy homilii. Nie chodzi o bezkrytyczność czy bezrefleksyjność, ale o zaufanie Duchowi Świętemu, który posługuje się nawet prostotą mało wyszukanego słowa, by człowieka pobudzić do wielkich spraw. Św. Paweł napisał: Spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących (1 Kor 1,21).

Bardzo konkretnym przejawem działania Boga w naszym życiu jest prostota. Życie w przyjaźni z Bogiem, życie w prawdzie, w pokorze, w posłuszeństwie bardzo wiele rzeczy upraszcza, nie komplikuje. Człowiek nie przywiązuje się do wielu spraw – do nieuporządkowanych czy nadmiernych przyjemności, do wysokiego mniemania o sobie, do dóbr materialnych (nie nabywa rzeczy niepotrzebnych, nie zaśmieca sobie zbytecznymi przedmiotami przestrzeni, w której żyje). Ponadto człowiek nie interesuje się tym, co do niego nie należy. Wie, że nie musi wszystkiego obejrzeć i przeczytać, nie musi znać każdej informacji medialnej, nie musi interesować się szczegółami z życia innych ludzi. Takie funkcjonowanie sprawia, że człowiek żyje w sposób prosty, spokojny, zrównoważony, nie emocjonuje się tym, co nie powinno go nawet obchodzić. W ten sposób zyskuje bardzo wiele czasu i przestrzeni na rzeczy pożyteczne, dobre, chciane przez Boga. Tym samym nie pozwala sobie, by inni wkraczali w jego życie w sposób nieuprawniony. Nie uzależnia się od ludzi, nie musi wszystkiego o sobie mówić innym. Żyje w obecności Bożej.

Po czym poznać, że kieruje nami duch ludzki?

Duch ludzki nie jest duchem złym i niekoniecznie od razu musi rodzić zachowania grzeszne, jednakże nie liczy się on z duchem Bożym. Duchem ludzkim kierują się ci ludzie, którzy mają dobre intencje według własnych poglądów, chcą jakiegoś dobra, ale nie prowadzą na tyle dojrzałego życia duchowego, by swoje decyzje uzgadniać z wolą Bożą na modlitwie, na lekturze Pisma świętego czy w ramach posługi, jaką oferuje Kościół.

Ducha ludzkiego można poznać po tym, że ktoś jest bardzo mocno skupiony na sobie. Z góry jest przekonany, że jego punkt widzenia jest absolutnie najlepszy, na wszystko ma swój pogląd i trudno go przekonać, że może być inaczej. Wynikiem tego wszystkie decyzje podejmuje sam i nie widzi potrzeby, by je w jakikolwiek sposób konfrontować czy konsultować z kimś. Taka postawa często prowadzi do swoistej pychy (ja wiem najlepiej, ja wiem, co mam robić) oraz egoizmu (dbam o siebie, o swoje sprawy, nie żyję dla innych, ale dla siebie, troszczę się sam o siebie, bo nikt się o mnie nie troszczy). To, oczywiście, związane jest z brakiem posłuszeństwa komukolwiek.

Człowiek działający wyłącznie pod wpływem ducha ludzkiego jest bardzo niechętny, by podejmować umartwienia, wyrzeczenia, by ze spokojem przyjmować upokorzenia czy niedogodności życia. Tam, gdzie spodziewa się coś zdziałać, będzie podejmował walkę o swoje interesy. Tam, gdzie nie może nic zrobić, popadnie w narzekanie, użalanie się nad sobą, oskarżanie innych o krzywdę, która dzieje mu się faktycznie albo tylko pozornie.

Duch ludzki przejawia się również w niestałości cnót moralnych i postanowień. Dopóki różne wysiłki przynoszą komuś pochwałę czy satysfakcję, to je praktykuje. W momencie, gdy napotka na trudności, przeciwności, szybko się zniechęca i porzuca je. Często kończy się to stwierdzeniem: chciałem być dobry, ale inni mi nie pozwolili, chciałem dobrze, ale inni wszystko zepsuli. Takie cnoty nie były autentyczne, a jedynie na pokaz i na chwilowy użytek. Często dotyczy to także życia duchowego. Wszelkie podejmowane praktyki religijne mają na celu własny interes, osobiste, czasem nawet tylko doczesne korzyści. Dla wielu ludzi motywacją podejmowania praktyk duchowych są przyjemności, jakich doznają podczas ich praktykowania (np. pobudzenie emocjonalne podczas jakichś nabożeństw, dreszcz sensacji podczas różnego typu spotkań pseudocharyzmatycznych, błogi spokój i wyciszenie, doświadczenie akceptacji ze strony wspólnoty, osobista satysfakcja, poczucie wyższości, duchowy smak). Wszystko to z wielką łatwością jest porzucane, gdy nie przynosi zamierzonego skutku albo wiąże się ze zbyt dużym wysiłkiem czy cierpieniem. Bywa, że taka pseudoreligijność kończy się obrażaniem się na Boga, na Kościół czy wspólnotę. Tu fałszywy był punkt wyjścia: zamiast służyć Bogu i budować Kościół, chciałbym, by Bóg mi służył, a Kościół świadczył usługi według moich osobistych potrzeb i wizji. Taka postawa przytrafia się ludziom, którzy podjęli w Kościele jakieś dzieła (posługi, uczynki miłosierdzia, pracę), ale potraktowali je tylko zewnętrznie. Kiedy poszło coś nie po ich myśli, albo nie zostali docenieni tak, jak sobie to wyobrażali, porzucają posługę, obcy jest im duch ofiary.

Przejawem działania pod wpływem ducha ludzkiego jest nadmierne liczenie na własne siły. Taka postawa sprzeciwia się nauce płynącej ze słowa Bożego (por. m.in. 1 Kor 4,7; J 15,5; Mt 6,25-34). Taki człowiek sobie przypisuje wszystkie zasługi, osiągnięcia i sukcesy. Nie dostrzega, że są one wynikiem przede wszystkim Bożej łaski i Jego ciągłej pomocy i opieki, a nierzadko także wynikiem pomocy ze strony innych ludzi.

Kierowanie się duchem ludzkim jest bardzo niebezpieczne, ponieważ nie ujawniają się w nim jeszcze poważne grzechy, stąd człowiek może trwać w przekonaniu, że wszystko jest w porządku, a z drugiej strony poprzez swoją postawę odwraca się coraz bardziej od Boga i Jego prowadzenia. Nie szuka Jego woli, nie żyje dla Niego, co prowadzi do zagubienia sensu i celu istnienia, jakim jest zjednoczenie z Bogiem w niebie.

Po czym poznać, że kieruje nami zły duch?

Zły duch pochodzi od osobowego zła, czyli szatana. To nie znaczy, że jego działanie zawsze musi być bezpośrednie. Może posłużyć się innymi ludźmi, sytuacjami, światem, ciałem, naturalnymi skłonnościami, pożądliwością. Mówimy o duchu złym, ponieważ kierowanie się nim zawsze będzie prowadzić do upadku, a czasem nawet do zniewoleń czy autodestrukcji.

Jedną z oznak wpływu złego ducha jest niepokój. Cokolwiek człowiek planuje, decyduje czy robi pod jego wpływem, powoduje to brak pokoju serca, rozdrażnienie, zamęt. Może się to objawiać tylko w sercu, ale może mieć także wpływ na psychikę i ciało (stany depresyjne, smutek, zgryzota, rozpacz, myśli samobójcze, bezsenność, lęki itp.).

Bardzo zbliżonym przejawem do powyższego są nadmierne i czasem nieuzasadnione wyrzuty sumienia, prowadzące nie do nawrócenia, ale do zwątpienia w Boże Miłosierdzie i sakramentalne przebaczenie.

Ludzie działający pod wpływem złego ducha przejawiają bardzo wysoki stopień pychy. Urasta ona czasem do rozmiarów wręcz komicznych, choć wziąwszy pod uwagę powagę grzechu, raczej powinniśmy reagować zasmuceniem. Ta pycha czasami wręcz dezorganizuje życie i uniemożliwia tworzenie normalnych międzyludzkich relacji. Dana osoba jest tak wyniosła, tak drażliwa, tak przewrażliwiona na punkcie własnego honoru, że właściwie bezpieczniej jest w ogóle nie podejmować z nią jakiegokolwiek kontaktu.

Z pychą wiąże się niezwykły upór. Często osobę będącą pod wpływem złego ducha trudno jest do czegoś przekonać, nawet jeśli już wszystkie obiektywne racje przemawiają za innym stanowiskiem. Dotyczy to w dużej mierze prawd objawionych, nauki Kościoła, a nawet zdroworozsądkowych racji.

Działanie złego ducha może się przejawiać także w lekceważącym stosunku do wszystkiego i wszystkich. Taka osoba nie zna żadnej świętości, żadnych autorytetów, żadnych wartości. Wszystko jest w stanie wyszydzić, zakwestionować, we wszystkich widzi zło i podstęp. Sprawia wrażenie, że jedyną „wartością” w jej życiu jest cynizm i tyko z niego czerpie satysfakcję.

Działanie pod wpływem złego ducha owocuje również zniecierpliwieniem, brakiem stałości w raz obranej drodze. Często ta niecierpliwość dotyczy samego siebie, zwłaszcza gdy ponosi się porażki na płaszczyźnie życia moralnego. Taki człowiek po chwilowym pragnieniu nawrócenia zniechęcony upadkami wraca do dawnego życia.

Oznaką działania złego ducha jest także fałszywa pokora. Człowiek tylko udaje pokornego po to, by w rzeczywistości cos dla siebie pozyskać. Kiedy jednak spotka się z przeciwnościami, z krytyką, z koniecznością okazania posłuszeństwa, rzekoma pokora pęka, jak bańka mydlana.

Bardzo wyraźnym przejawem działania złego ducha jest upodobanie w grzechu. Człowiek przestaje postrzegać grzech jako problem czy powód do wstydu i żalu, a zaczyna się nim chełpić, znajdować w nim radość, pokazywać jego rzekomo dobre strony. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne (Flp 3,18-19).

Św. Paweł wymienia katalog uczynków, które – choć nazwane są uczynkami ciała – można zakwalifikować do owocu trwania pod wpływem złego ducha. Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. (Ga 5,19-21).

Jeżeli jakieś myśli, decyzje, czyny prowadzą wcześniej czy później do któregoś z powyższych przejawów, należy to rozeznać jednoznacznie jako działanie złego ducha w życiu i podjąć drogę nawrócenia do życia według ducha Bożego.